Gwiżdżące kaczory
- Jacek Jesionowski
- 22 maj
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 27 maj
Australijczycy mają dwie rzeczy, których można im zazdrościć: słońce i bezpretensjonalne podejście do życia. Przekłada się to także na ich wina – często lekkie, bez zadęcia, za to z charakterem. Tym razem do muchowych kieliszków trafiły dwie etykiety od Whistling Duck – Sauvignon Blanc Semillon i Shiraz. Nazwa może i sugeruje ptasi śpiew, ale niech nie zmyli Was ten niewinny gwizd. Te kaczki potrafią dziobnąć.

Na papierze – klasyczny mariaż dwóch odmian: Semillon wnosi strukturę i odrobinę kremowości, Sauvignon Blanc – świeżość i energię. W praktyce to dość udane połączenie. Pachnie trochę cytrusowo, trochę białymi kwiatami, może nawet zielonym jabłkiem. Nie wali agrestem jak nowozelandzkie bomby, ale daje miły powiew lata prosto z antypodów.
W ustach lekko, rześko, ale z jakimś tam ciałkiem – jakby ta kaczka jednak miała jakieś mięśnie, a nie tylko piórka. Idealne wino na start wieczoru, do owoców morza, sałatki z mango albo po prostu wtedy, gdy trzeba złapać balans po ciężkim dniu. Nie udaje niczego, ale zniknie z kieliszka jak woda z kałuży w australijskim słońcu.
Australijski Shiraz to jak brama do krainy czerwonych owoców i przypraw. Ale Whistling Duck nie próbuje robić z tego tematu grilla na pełnym ogniu – zamiast dymu mamy tu wersję „dla ludzi”: gładką, soczystą i, o dziwo, bardzo przystępną.
W nosie – czarna porzeczka, śliwka, może odrobina czarnego pieprzu, ale wszystko w wersji soft jazz, a nie heavy metal. W smaku – miękko, ciepło, z przyjazną strukturą i owocem, który mówi: „Hej, nie trzeba mieć steka na talerzu, żeby mnie docenić”. Nada się do burgera, do zapiekanek, ale też do spokojnego wieczoru przy filmie, kiedy człowiek ma ochotę na coś czerwonego, ale bez filozofii.
Whistling Duck to wina, które nie próbują grać w ekstraklasie – i bardzo dobrze. Mają być przyjemne, dostępne, lekkie w obyciu i… zwyczajnie smaczne. Semillon Sauvignon Blanc to świetna opcja na aperitif, spotkanie z przyjaciółmi lub wakacyjny obiad. Shiraz – czerwone, które nikogo nie zmęczy, ale też nie pozostawi obojętnym.
Czasem warto posłuchać, co gwiżdże kaczka.
Comments